Tak to już jest, kiedy jedno mówi, a drugie nie. To dziecko, które mówi – może mówić stale, dużo i bez specjalnego dobierania słów. A kiedy wypowiada imię tego młodszego, zachodzą różne modyfikacje.
U nas też takie modyfikacje zaszły, bo starsza córka jest w wieku, który uruchamia w niej słowotwórstwo. Już nie wystarczy odtwarzanie poznanych słów. Teraz trzeba tworzyć: zdrobnienia, modyfikacje, własne wersje. W ten sposób młodszy brat stał się człowiekiem o stu imionach.
Punktem wyjścia jest podstawowy Jacek. Jest też Jacuś, choć rzadko. Pojawił się natomiast Janiek. To takie zdrobnienie. Skoro Janiek płacze i wydobywa z siebie zaledwie „łeeee”, no to musi być też „Łe-łop”. Zastanawia mnie tylko, skąd wziął się Bebop, a nawet Beluś. Zastanawiające…